Czy psychiatra/psycholog może powiedzieć o tym moim rodzicom (mamie)? Od kilku lat mam problemy, które utrudniają mi życie. Parę miesięcy temu poznałam osobę warto z mężem porozmawiać o wzajemnych potrzebach. Nie istnieje coś takiego jak obowiązek małżeński, jednak seks jest jednym z bardzo ważnych elementów związku. Czy Pani libido zawsze takie było, czy zmieniło się nagle? Zniknięcie pociągu seksualnego może wynikać z wielu zaburzeń, m.in. depresji. Mnie krytykuje za wszystko, mój ubiór, moj makijaż mimo że jest delikatny po prostu dbam o siebie. Mąż mnie nie wspiera w tym. Czuje się bezradna. Nie czuje bezpieczeństwa w domu. Vay Nhanh Fast Money. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2011-01-06 22:01:30 Wina i kara Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-30 Posty: 11 Temat: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal??????Gdy czasem jest mi smutno albo gdy paczę przez męża, on nie wspiera i nie przytula mnie ani nie pociesza...Kiedy tak płaczę on albo udaje że nie słyszy albo wrzeszczy na mnie i ma pretensje że nie daję mu spać i żebym się w końcu zamknęła bo on rano wstaje do pracy i chce się wyspać...Wtedy wyję jeszcze bardziej bo zamiast zająć się mną on myśli o sobie w takich chwilach..Chciałabym wiedzieć jak wy postrzegacie moją sytuację...Pozdrawiam:* 2 Odpowiedź przez Wina i kara 2011-01-06 22:09:04 Wina i kara Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-30 Posty: 11 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal??????Czekam także na e-maile... 3 Odpowiedź przez allegra90 2011-01-06 22:10:08 allegra90 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-12 Posty: 1,758 Wiek: 24 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Skoro płaczesz przez niego i on Cię nie pociesza to pewnie nie poczuwa się do winy i nie widzi nie jest to normalna sytuacja, że facet reaguje tak na płacz żony. Jeśli się kochacie to powinien Cię wspierać. Może płaczesz często, bo np. jesteś i dlatego on tak reaguje?Jakie są wasze relacje dokładniej? ''Być czy mieć?Być z tym, co się ma.'' 4 Odpowiedź przez anuska 2011-01-06 22:14:13 anuska Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-11-07 Posty: 459 Wiek: 23 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Ja mam to samo też mnie mój facet nie pociesza i nie przytula jak płacze i mówi ogarnij sie dziewczyno, no chociaż wczoraj sie ulitował i jakimś cudem przytulił . Nienawidzi kiedy płacze wręcz mówi ,że wcale mu mnie nie szkoda kiedy to robię. Jestem strasznie płaczliwa mały bzdet potrafi wywołać u mnie wodospad łez A napisz jeszcze dlaczego tak płaczesz bo ja dlatego, że mi sie w związku nie układa.:( .............................. 5 Odpowiedź przez Wina i kara 2011-01-06 22:21:41 Wina i kara Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-30 Posty: 11 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal??????Dziękuję że się odezwaliście=* myślałam że nikt nie odpisze...Więc chodzi o to że zawsze płaczę przez niego...nie mam innych kłopotów ani problemów bym płakała z innego płacze to zawsze przez niego,jego zachowanie...Na co dzień jest dobrym mężem...Mówi mi że mnie kocha, całuje w ciągu dnia itp itd...ale gdy mamy kłótnię i potem płaczę w nocy to zmienia się w zimnego drania... 6 Odpowiedź przez Amis 2011-01-06 22:24:41 Ostatnio edytowany przez Amis (2011-01-06 22:25:31) Amis Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: technik logistyk Zarejestrowany: 2010-10-22 Posty: 1,963 Wiek: 40 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Musicie z tym płaczem uważać kiedy często sie to zdarza facet własnie tak reaguje czyli złoscią lub obojętnością-Jeżeli chcecie z nim porozmawiac o co macie żal musicie to powiedzieć a sposób logiczny .Płacz dla mężczyzny może byc odebrany jako wasza słabość,niezrównoważenie ale z reguły ne bierze go przez mężyznę lepiej nie w jego obecności- ,,Bo żyć godnie to nie znaczy nie upadać, każdy robi błędy, ważne jak będziesz wstawać.'' 7 Odpowiedź przez Wina i kara 2011-01-06 22:26:21 Wina i kara Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-30 Posty: 11 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal??????(Do Anuska)A dlaczego Ci się nie układa?Jeśli chcesz o tym wspomnieć to może ja Ci postaram się coś doradzić... 8 Odpowiedź przez Wina i kara 2011-01-06 22:29:28 Wina i kara Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-30 Posty: 11 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal??????Często nie płaczę...raczej rzadko...ale jak już dojdzie do tego to nie wiem,nie rozumiem jego zachowania...Ja jestem takiego zdania że jeśli się kogoś kocha to stara się by tej osobie nie było źle,smutno i że powinień przytulić i raczej uspokajać ta osobę... 9 Odpowiedź przez Małgorzatka 2011-01-06 22:32:31 Małgorzatka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-14 Posty: 1,263 Wiek: 30 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Myślę, że w sytuacji gdy kobieta płacze facet czuje się bezradny. Może jego sposoby poprawy Waszych nastrojów nie wywołują takich efektów jakich by oczekiwali. Nie maja już więcej pomysłów, aby Was pocieszyć więc w końcu reagują złością. Czy od początku byli tacy nieczuli na Wasz płacz? I przede wszystkim jak często zdarzają się Wam "gorsze" dni? Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty, to też nie diabeł rogatyAni miłość kiedy jedno płacze, a drugie po nim miłość to żaden film w żadnym kinie, ani róże ani całusy małe dużeAle miłość kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze (Happysad) 10 Odpowiedź przez allegra90 2011-01-06 22:36:54 allegra90 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-12 Posty: 1,758 Wiek: 24 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Czyli jesteś wrażliwą osobą czy te kłótnie są na tyle poważne żeby płakać? (tzn. o poważne sprawy)Ale nad płaczem czasem trzeba próbować panować,żeby nie zamęcząć ani siebie ani innych:) ''Być czy mieć?Być z tym, co się ma.'' 11 Odpowiedź przez Wina i kara 2011-01-06 22:39:44 Wina i kara Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-30 Posty: 11 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal??????Mój mąż obioł strategię kochania się..gdy ja w tej chwili w ogóle nie mam na to ochoty...nie wiem czemu tak se to wymyślił,czy może po prostu podnieca go mój płacz..nie rozumiem go czasami...ja wolałabym porozmawiać a on co innego ma w głowie.. 12 Odpowiedź przez Wina i kara 2011-01-06 22:49:45 Wina i kara Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-30 Posty: 11 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal??????Zazwyczaj gdy jest po alkoholu ale nie aż tak,zawsze ma chęć na seks i zawsze zwraca się do mnie jak do " taniej dziwki"mówi rzeczy które aż mnie że faceci maja różne fantazje...tylko dlaczego on akurat wybrał se tą????????Boli mnie to że chciałby zrobić to z kimś takim...i zawsze wtedy płaczę a gdy już jest po to przeprasza mnie i mówi że to tylko taka gra,zabawa i obiecuje że więcej nie będzie..ale gdy znów se trochę wypije to historia się powtarza..i gdy ja się mu wyrwę by tego nie robić to zaczyna się ze mną kłócić...Wiele razy też tłumaczy tą swą fantazję tym że za coś tam chciał mi zrobić za kare na złość.. 13 Odpowiedź przez allegra90 2011-01-06 22:57:30 allegra90 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-12 Posty: 1,758 Wiek: 24 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Teraz Cię rozumiem...Bądź co bądź on nie ma prawa robić rzeczy na które ty nie masz ochoty. Chyba widzi, że sprawia Ci przykrość? Powiedz mu, że jak następnym razem po alkoholu sie to powtórzy to będzie spał na kanapie albo cos w tym guście. Pokaż mu, że nie jestes zabawką i masz prawo czegoś nie chcieć a on nie może Cię za to karać!Bądź twarda ''Być czy mieć?Być z tym, co się ma.'' 14 Odpowiedź przez Wina i kara 2011-01-06 23:07:48 Wina i kara Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-30 Posty: 11 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal??????On jest zdania że gdybym go kochała to tak jak inne kobiety pozwoliłabym mu na takie fantazje i że skoro wiem że nigdy mnie nie zdradzi to powinnam mu nie robić z tego powodu awantury...Prosiłam go już wiele razy o to by tą fantazję se darował bo mnie bardzo tym rani, ale on nie rozumie tego jak może mnie ranić coś czego on nie mówi na serio...Wspomnę ,że gdy jest trzeźwy to nigdy ta fantazja mu się jeszcze nie udzieliła,nigdy nic w tym kierunku nie powiedział..Dlaczego więc gdy troszkę wypije to tylko wtedy fantazjuje na ten temat?Nie rozumiem chyba po prostu facetów=( 15 Odpowiedź przez różyczka 2011-01-07 14:29:31 różyczka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-01-04 Posty: 2,771 Wiek: prawie 40:) Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Wina ja mam męża spokojnego niesłychanie czułego, tez mówi mi że mnie kocha i ogólnie jest super. Jedyna jego wada to mało mówi, ale ja mówię nad program wiec on nie wie jaka jest norma ale to inny temat. Duzo choruję a i miałam w swoim życiu trudne etapy mimo iż powinnam być szczęśliwa to tak bardzo chciałam żeby on mnie doceniał ze każda jego nawet durna krytyka wywoływała płacz...O nie nie płacz a może bardziej ryk, lawina łez świat się kończy a wiesz co on wtedy robił???Podgłasniał tv, no normalnie mało mnie krew nie zalała... Oczywiście wyłam głośniej bo okropnie mnie bolało jego jak ty nie mogłam zrozumieć że człowiek kochany w dzień, potrafi być tak zimny gdy że nie cierpię gdy czegoś nie wiem postanowiłam się dowiedzieć . Na około używając przykładów np oglądaliśmy film a tam facet podobnie zwracał sie do kobiety i ja niby wpatrzona sama do siebie gadałam , czemu ten facet tak zimny dla niej jest... A mąż mówi e to proste on ja kocha i czuje się jak podła świnia gdy ona płacze , nic na nią nie działa pocieszanie. to ja dalej niby o filmie pytałam, to te chłopy myślą że my takie z histerii jestesmy?To mój mi mówi że jak ja zaczynam mieć początek fazy nerwów to on delikatnie próbuje ale jak nie działa to jest przerażony skala dramatu i ze strachu że pogorszy i z poczucia winy milczy..Na to ja mu mówiłam że jak by na początku dramatu pocieszył mnie to by nie było dalszej części... Zostawiałam na jakiś czas go z przemyśleniami Robiłam różne podchody i on reaguje już inaczej. Jak mówi Małgorzatka faceci oni nie rozumieją że czasem u nas hormony powodują że jedno słowo wywoła lawinę łez, dla nich to szał jakiś, czuja się beznadziejni, że zawiedli że znów wyszli na bydlaków. Co gorsza nie zrozumieją że po takim wypłakaniu, na drugi dzień robimy wszystko dobrze. Ale idzie to zmienić, a co do pocieszania cie seksem ha ha ha mój tez tego próbował, ale powiedziałam mu prosto ze to na mnie nie działa i jak chce stracić klejnoty to niech dalej sie dobiera...Nie robi tego bo powiedziałam prosto z mostu ze na mnie takie pocieszanie nie działa, jak chce mi pomóc to tylko przytulając bez podtekstów seksualnych. Nie bardzo zrozumiałam o co chodzi z tym ostrym odzywaniem u twojego męża i fantazjowaniem sobie że jest w trójkącie?Czy on chce realnego pójścia do łóżka z inną? 16 Odpowiedź przez Panna_Kotka 2011-01-07 19:19:28 Panna_Kotka Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zawód: Student Zarejestrowany: 2011-01-05 Posty: 22 Wiek: 23 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Ja myślę, że już masz o to żal, bo czujesz się niekochana. W przypadku, gdy płaczesz, a Twój mąż Cię zostawia samą, to traktuje Cię po prostu, jak faceta, oni w takich chwilach potrzebują spokoju i oddalenia się, w tym momencie on Ci to daje myśląc, że robi dobrze . W takich sytuacjach trzeba mu wytłumaczyć, że potrzebujesz wtedy, by Cię przytulił. Jesteś inna, jesteś kobieca i po prostu trzeba go tego nauczyć, bo nie zdaje sobie sprawy z tego, że to może pomóc. Ogólnie polecam książkę "Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus". Jest tam parę sympatycznych rozwiązań, które stosujemy razem z partnerem i to na prawdę pomaga . Co do tego, że źle Cię traktuje w czasie seksu, gdy jest napity, ja bym unikała z nim wtedy kontaktu. To smutne, że Cię tak traktuje wbrew swojej woli. Staraj mu się to tłumaczyć bez nerwów, kiedy jest trzeźwy, może od razu się nie poprawi, ale w końcu do niego dotrze. 17 Odpowiedź przez Wina i kara 2011-01-09 12:37:36 Wina i kara Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-30 Posty: 11 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Dziękuję za wasze wypowiedzi =*Droga fantazja polega na tym że mnie bierze za ta prostytutkę,a czy fantazjuję o 3kątach to tego nie wiem,nic mi o tym nigdy nie mówił..Wspomnę także że za każdym razem gdy tak postępował a potem przepraszał za to wymigując się że to tylko taka głupia nic nieznacząca zabawa to mówiłam mu za każdym razem że nie chcę by tak się odnosił do mnie i że gdzieś mam jego przeprosiny,że ja w tej "głupiej" zabawie nic śmiesznego i fajnego co łączy się z zabawą nie widzę..I on za każdym razem mnie przepraszał i obiecywał że nie będzie więcej..Miałam już chęć od niego odejść skoro nie potrafił dotrzymać danego słowa i polecałam mu za każdym razem że jak aż tak bardzo marzy mu się seks z dziwką to niech idzie,że ja go na łańcuchu nie trzymam ale on mówi że nie potrzebuje tam iść i że nie chce...Wspomnę że mąż boi się HIV-u i AIDS-u,że tam mógłby się tym zarazić,więc się tak zastanawiam jak by to było gdyby mąż wiedział np. że by się tym nie zaraził to czy by poszedł,czy to tylko go od tego powstrzymuje...Nie wiem już co mam o tym już myśleć...Nie wiem...Tłumacze to sobie tym, że mam dopiero 23 lata to że mało jeszcze wiem o życiu,że 1,5 roku jesteśmy dopiero po ślubie i że ma mój mąż taką fantazję bo za czasów kawalerskich naoglądał się tych pornoli i że w ogóle ja jestem jego pierwszą kobietą z którą przestał być prawiczkiem..Nie robił tego nigdy z rzadna inną wię może dlatego takie ma myśli???Nie wiem...=( 18 Odpowiedź przez niu7nia 2011-01-10 22:10:57 niu7nia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wolny Zarejestrowany: 2009-09-15 Posty: 4,570 Wiek: 50+ Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Wina i kara [/b]- każda przemoc cos jest wbrew naszej woli jest u nas karalne .Uswiuadom mu nie istnialo pojęcie gwałt małzeński a dzisiaj ?????równiez i ta anomali podlega karze .Niestety nie wszyscy są tego świadomi - zarówno ofiary jak i ich "oprawcy" . . Miej czas na uśmiech - to muzyka duszy 19 Odpowiedź przez madalenka86 2011-01-10 23:03:11 madalenka86 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-09 Posty: 1 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal??????witam wszystkich ja miałąm na codzień taki sam problem gdy coś mi nie wychodziło to odrazu roniłam łzy, ale mąż nie zwracał na to uwagi. Postanowiłam robic to samo, gdy coś mężowi nie wychodziło jakieś niepowodzenia to obracałam to w żart i mówiłam staraj się lepiej a nie chodzisz i nic nie robisz i odziwo któregoś wieczora przyszedł do mnie i zapytał mnie TY to chyba mnie ju nie kochasz ja odparłam a dla czego tak twierdzisz? na to On przez ostatnie dwa miesiące wydaje mi się że jestem dla Ciebie obojętny. opowiedziałam mu na czym polegałaq moja gra i zrozumiał że potrzebję czasami żeby mnie przytulił pocałował. teraz jest ju ok:) 20 Odpowiedź przez paulina20 2011-01-11 04:51:30 paulina20 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-12-26 Posty: 1,338 Wiek: 25 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Wina i kara, mysle, ze jakbys poczula sie naprawde kochana to dopiero otworzylabys sie na tego typu fantazje, wtedy czulabys ze maz darzy cie uczuciem, a to jest nie na serio. A tak mozesz niebezpodstawnie sadzic ze maz cie nie kocha, wtedy takie traktowanie dodatkowo boli, bo czujesz ze jestes dla niego tylko ''czyms''. Wiem z wlasnego doswiadczenia. Gdy ja mam watpliwosci czy jestem kochana, to moj na codzien duzy temperament szybko gasnie.. I zeby znow sie pojawil potrzebuje najpierw poglaskania, przytulenia, i uczucia. Jesli czuje sie kochana to przedmiotowe traktowanie w lozku daje mi ogromna frajde i satysfakcje, czuje sie pozadana, a i tak wiem,ze to tylko zabawa podkrecajaca do reagowania na placz, moj chlopak przez dlugi czas nigdy mnie pod tym wzgledem nie zawiodl (a plakalam DUZO..). Po jakims roku niestety 'wysiadl', ignorowal moj placz. Niestety, on tez ma swoja wytrzymalosc. Teraz malo placze i jestem bardziej wyrozumiala, on czesto daje mi wsparcie, a jak nie, to nie skreslam go od razu tylko obserwuje, czy mu na mnie zalezy, czy po prostu chwilowo 'wysiadl'. I raczej tak jest. Zachowanie twojego meza mi sie bardzo nie podoba, podobnie jak wszystkich facetow, ktorzy zamiast pocieszyc jeszcze dogaduja Poza tym nie placz przez faceta, pomysl o sobie, ty jestes wazna - nie mozesz budowac swojego szczescia na KIMS. Screw gravity. 21 Odpowiedź przez orszulik 2011-01-11 09:13:08 orszulik Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wymagający zaangażowania Zarejestrowany: 2010-11-28 Posty: 539 Wiek: zawsze 18 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? seks po alkoholu?Po lampce dopiero po alkoholu ma odwagę na realizowanie swoich wtedy gdy jest trzezwy, wykorzystaj sytuację i Ty również odrobinę pofantazjuj, tak żebyś również Ty miała przyjemność. Jakaś fajna bielizna nawet jeśli zdarza się wulgaryzm to na tą chwilę odpuść. Spróbuj to Ty zapanować nad tym co czegoś nie akceptujesz to się na to nie zgadzaj,stanowczo i bez płaczu. ,,Narzekałem, że nie mam butów,dopóki nie zobaczyłem człowieka, który nie miał stóp.",,Tylko dziecko potrafi wbić patyk w ziemię, nazwać go i pokochać.'' 22 Odpowiedź przez strawberry86 2011-01-17 19:24:20 Ostatnio edytowany przez strawberry86 (2011-01-17 19:25:32) strawberry86 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-17 Posty: 3 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Witam:)Mam podobny problem, tylko myslalam, ze jestem z nim sama:)Mnie tez zdarza sie plakac przez mojego chlopaka, mieszkamy razem i bardzo czesto spedzam cale dnie bez niego ze wzgledu na jego prace, czasem pracuje na dlugie zmiany (ale potem ma dni wolne). Czasem jest tak,ze jest cudowny, opiekunczy, spedza ze mna duzo czasu... Ale czasem czuje sie potwornie zaniedbana, niewidzialna... Sczegolnie wtedy kiedy okazuje wiecej troski i zainteresowania psu (tak, jestem zazdrosna:( ). Rani mnie to, szczegolnie ze moj chlopak rzadko wykazuje zainteresowanie moimi problemami, zwykle to on jest wiecznie zmeczony i ma tyyyle na glowie... Ale nic nie wie o tym, z czym ja sie borykam. Tak naprawde nigdy nie wchodzimy glebiej w powazne tematy, jedyne co go czasem cieszy to rozmowa o jego psie. Zwykle po prostu lezymy przed tv a kiedy tylko zazcne cos mowic to on mnie ucisza... Zawsze ma czas na spacer z psem, silownie i inne swoje pasje, a potem jest zbyt zmeczony zeby poswiecic mi uwage. Wlasciwie nie wychodzimy razem, ogolnie nie jestem zbyt rozrywkowa osoba wiec nie wymagam on Niego zbyt wiele, ale czasem juz lapie dola bo ciagle spedzam sama wieczory, albo z nim przed tv co mnie nudzi... Chcialam wiele razy cos sama dla siebie zorganizowac, ale czasami jest to trudne z kilku powodow, np finansowych lub po prostu dlatego ze nie mam prawa jazdy zeby sie wybrac sama na jakas wycieczke. I wlasnie czesto z takich powodow chce mi sie wyc. Kiedy czekam caly dzien na Niego, marze o tym, zeby poczuc sie kims wyjatkowym, zeby choc raz na jakis czas poswiecil tylko mnie uwage... Ale kiedy wreszcie ma czas 'dla mnie' jest juz pozno i wlasciwie zostaje tylko tv... A potem moj placz bo znowu ta frustracja bo najblizsza mi osoba na swiecie nie wie o mnie nic... Nie wie nic co sie dzieje w moim zyciu... I wtedy sie zaczyna cala awantura, bo on chce isc spac a ja placze... I zaczyna mnie wyzywac od roznych takich... A ja placze jeszcze glosniej bo to boli. Kiedys nawet zagrozil, ze zadzwoni po policje (?!) kiedy tak zaczelam plakac. I potem tylko z gorki... Mowi,ze mnie nienawidzi, ze nie chce mnie znac, ze ten placz i moja krytyka ze nie daje mi uwagi go wykanczaja. I tak naprawde wszystko obraca sie jeszcze bardziej na moja niekorzysc. Potem to ja musze przepraszac, naprawiac wszystko, starac sie o niego... Nie wolno wyrazic mi tego co czuje. Musze siedziec cicho i juz, siedzeniem cicho najlepiej zasluze sobie na jego uwage:(zapomnialam dodac, ze na seks nie jest nigdy zbyt zmeczony... Gorzej kiedy ja jestem zmeczona i tego nie chce. Wtedy mam przechlapane. 23 Odpowiedź przez Doris2727 2011-01-17 20:26:40 Doris2727 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: finanse Zarejestrowany: 2010-11-29 Posty: 2,898 Wiek: 37 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Cóż..powiem wam tak...faceci - bardzo duży ich procent ma takie własnie fantazje...I skoro Oni mówią wam o tym to pragną z wami je zrealizować...Czy czułybyście sie lepiej gdyby wam o tym nie powiedzieli a poszli z tym do agencji Towarzyskiej...? lub znalezli sobie bardziej wyzwoloną partnerkę w postaci kochanki..taka fantazja nie oznacza że facet cię nie szanuje, czy nie kocha...on po prostu chciałby swoje pragnienia spełnić z Tobą ..bo ciebie kocha...A czy wy mówicie im o swoich pragnieniach...?Mój M. pracuje w klubie GO GO- tam nie ma seksu, są tylko tańce i striptiz...i 90% facetów to mężowie...Więc moze warto dać coś od siebie...albo dojsć do jakiegoś kompromisu...Rozmowa..rozmowa..rozmowa... "Tak niedoskonała, że aż idealna..'' cała Ja 24 Odpowiedź przez Jestem jak znak"?" 2011-01-17 20:34:04 Jestem jak znak"?" Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-16 Posty: 13 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Droga to samo...Mój mąż też tak gada,że jest zmęczony po pracy a idzie jeszcze do drugiego pokoju poćwiczyć,a potem jak ja chce się do niego zbliżyć to mnie zbywa że nie ma siły i jest zmęczony pracą i czepia się mnie że ja to mam pracę lekką i siedząca to mam siły a gdybym harowała tak jak on to bym to dlaczego na ćwiczenie ma siły a na mnie już nie????Mi mąż zawsze chce wezwać taksówkę bym pojechała do rodziców bo nie chce mojego wycia wysłuchiwać przez pół nocy...A jeśli chodzi o seks to jak mnie coś boli lub gdy jestem zmęczona albo po prostu mi sie nie chce to se sam "bierze" i ma to gdzieś ale jak on nie chce to jest ok a ja muszę obejść się smakiem....Nie wiem co jest z tymi facetami 25 Odpowiedź przez Jestem jak znak"?" 2011-01-17 20:52:23 Jestem jak znak"?" Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-16 Posty: 13 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Droga DORIS2727Na początek muszę powiedzieć że bardzoooo Cię podziwiam że masz aż takie zaufanie do swojego bum w życiu się nie zgodziła aby mój partner tam pracował...Więc mam wielki podziw dla ciebie a twój facet jest na prawdę szczęściarzem...Napisałaś, że mój facet chciałby spełnić swe pragnienia ze mną bo mnie kocha...ale czy gdyby mnie pragnął i kochał to czy by myślał podczas seksu o mnie jak o osobie obcej?Myślę że powinien podczas seksu myśleć o mnie, patrzeć na mnie i czerpać satysfakcję że robi to właśnie ze mną a nie z inną...Ale może jestem głupia że tak myślę i jeszcze życia nie znam,nie wiem.... Ale żeby chociaż miał inną fantazję to bym jeszcze tak nad tym nie ubolewała...bo ta wydaje mi się jedną z najobrzydliwszych...Czasem aż czuje wstręt do niego że mógłby i chciałby to zrobić jak to mnie kiedyś nazwał z "brudną dziwka"...Nie wiem co faceci widzą w kobietach takiego zawodu...Które robią to w brew sobie,które robią to z każdym,nawet kimś ohydnym lub chorym,że płaca za coś co one udają...Do nas maja pretensje ze udajemy czasem orgazm a im idą i za to jeszcze płacą???!!!!!!!Totalnie ich nie rozumiem 26 Odpowiedź przez paulina20 2011-01-17 22:16:43 paulina20 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-12-26 Posty: 1,338 Wiek: 25 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? strawberry86 napisał/a:Potem to ja musze przepraszac, naprawiac wszystko, starac sie o niego... Nie wolno wyrazic mi tego co czuje. Musze siedziec cicho i juz, siedzeniem cicho najlepiej zasluze sobie na jego uwage:(Co cie do tego zmusza, czemu nie olejesz goscia, ktory tez cie olewa? Chcesz ''wyprosic'' u niego uczucie?strawberry86 napisał/a:zapomnialam dodac, ze na seks nie jest nigdy zbyt zmeczony... Gorzej kiedy ja jestem zmeczona i tego nie chce. Wtedy mam robi, kiedy mu odmawiasz? ;/ Screw gravity. 27 Odpowiedź przez strawberry86 2011-01-18 23:47:19 strawberry86 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-17 Posty: 3 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Paulina20, chyba masz racje, probuje wyprosic u Niego uczucie. A moze raczej zeby mi je okazywal, bo twierdzi, ze mnie 'kocha'... Tylko jakos rzadko to odczuwam. Kiedy mu odmawiam w sumie nie slucha bo nie odrywa ode mnie rak, nie wazne co mowie. Dopiero za ktoryms razem do niego dociera, ale wtedy wmawia mi,ze nigdy nie mam ochoty (co nie jest prawda bo bardzo rzadko odmawiam). A jesli jednak nie dotrze do niego to jest zly, ze nie widac po mnie 'przyjemnosci'... 28 Odpowiedź przez paulina20 2011-01-19 04:44:33 paulina20 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-12-26 Posty: 1,338 Wiek: 25 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? strawberry86 napisał/a:Paulina20, chyba masz racje, probuje wyprosic u Niego uczucie. A moze raczej zeby mi je okazywal, bo twierdzi, ze mnie 'kocha'... Tylko jakos rzadko to wlasnie..Slowami to on moze rzucac na prawo i lewo w celu uzyskania czegos od ciebie. Jesli nie potwierdza ich czynami, to sa po prostu nieprawdziwe, bezwartosciowe. Dlatego musisz wypracowac sobie krytyczna postawe wobec jego slow (inaczej bedziesz wierzyla w zludzenia, zamiast w fakty) i na chlodno przeanalizowac, o czym swiadczy jego jesli chcesz, zeby swoje zachowanie zmienil, to nie mow mu tego ani nie pros, bo to bez sensu. Bardziej zadziala odciecie sie od niego, zajmowanie soba, chlod. Jesli wtedy zacznie zabiegac to moze mu napisał/a:Kiedy mu odmawiam w sumie nie slucha bo nie odrywa ode mnie rak, nie wazne co mowie. Dopiero za ktoryms razem do niego dociera, ale wtedy wmawia mi,ze nigdy nie mam ochoty (co nie jest prawda bo bardzo rzadko odmawiam). A jesli jednak nie dotrze do niego to jest zly, ze nie widac po mnie 'przyjemnosci'...Ja tez bardzo rzadko odmawiam, ale gdy to robie to moj chlopak od razu przyjmuje to do wiadomosci i nie robi nawet zadnego komentarza. Nie wiem, na ile to skutek tego, ze odmowic zdarzylo mi sie kilka razy w ciagu 2ch lat, a ile tego, ze po prostu mnie szanuje, ale stawiam na to drugie. Screw gravity. 29 Odpowiedź przez strawberry86 2011-01-19 20:04:46 strawberry86 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-17 Posty: 3 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal??????Paulina20, dziekuje bardzo za wszystkie odpowiedzi. Zawsze myslalam, ze wiem to wszystko, ze nie pozwole sobie byc z kims kto mnie nie szanuje itp... Dopoki nie spotkalam Jego, jest najbardziej nietypowym i zagadkowym facetem, jakiego znam. Jest mnostwo takich przykladow gdzie odebralam jego zachowanie w negatywny sposob kiedy nie mial nic negatywnego na mysli... I tu sie zaczal moj metlik w glowie bo juz nie wiem jak mam odbierac niektore jego zachowania (poza tymi opisanymi wczesniej, one sa oczywiste). I juz sie tak poplatalam w tym wszystkim, ze nie wiem gdzie jest granica i co jest zle a co dobre. A On niestety oczekuje ode mnie 'czytania w jego myslach', bycia bezgranicznie ufna - chocbym czula ze mi sie grunt zapada pod nogami bo kompletnie nie wiem co sie dzieje lub co myslec... Na przyklad decyzje, ktore podejmuje beze mnie... Mieszkamy razem i wiele jest takich sytuacji, gdzie wrecz nie wypada zadnemu z nas podjac decyzji za nas oboje bez konsultacji... (np o przeprowadzce i kupnie psa... ). I problem w tym, ze On nie robi tego specjalnie, nie mowi sobie 'olac ja' i robi co chce, tylko tak jakby podswiadomie nie uwzglednia mojej decyzji w planach (ktore dotycza nas obojga). To naprawde dziwny typ. Dziekuje jeszcze raz za wszystkie odpowiedzi:) 30 Odpowiedź przez kobieta29 2011-06-02 12:59:41 kobieta29 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-12 Posty: 46 Odp: gdy płaczę mąż mnie nie pociesza=(Powinnam mieć o to żal?????? Amis napisał/a:Płakac przez mężyznę lepiej nie w jego obecności-hm.. moze cos w tym jest. dlaczego tak uwazasz? Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź fot. Adobe Stock, RFBSIP Przez całe swoje życie byłam aktywną kobietą, żyłam na wysokich obrotach. Od małego wszędzie było mnie pełno. Energiczna i wesoła, nigdy się nie nudziłam. I tak mi już zostało – do czasu… Ale po kolei. Krótko po skończeniu szkoły podjęłam pracę. W tym samym roku poznałam Andrzeja, zakochaliśmy się. Po dwóch latach wzięliśmy ślub. Było nam ze sobą dobrze, oboje podobnie zapatrywaliśmy się na przyszłość. Nie zwlekaliśmy z decyzją o powiększeniu rodziny. Niecały rok później urodziłam Bartka, po trzech latach powitaliśmy na świecie Marka. I tak miało już zostać, mieliśmy się zestarzeć, i czekać na wnuki. Chłopaki wyrosły już z pieluch, chodzili do szkoły. Nie trzeba było wstawać po nocach no i mielimy więcej czasu dla siebie. Ale los pisze nieprzewidywalne scenariusze, więc po kolejnych ośmiu latach urodziłam Małgosię. Nie planowaliśmy tej ciąży, ale nie była też dla nas tragedią. Po pierwszym szoku zaczęliśmy się nawet cieszyć Miałam 34 lata, więc nie panikowałam i nie rozpaczałam. Niektóre kobiety w moim wieku dopiero poznają smak macierzyństwa! A Andrzej? Mój mąż wprost oszalał na punkcie córeczki! Od razu stała się jego oczkiem w głowie. Mijały lata. Wiedliśmy w miarę ustabilizowane życie. Praca, dom, dzieci, czasem wypad gdzieś na weekend czy do zoo. Nasze dzieci rosły, nawet się nie obejrzałam, kiedy chłopcy stali się mężczyznami. Bartuś po szkole średniej wyjechał na studia, do domu wracał co dwa lub trzy tygodnie. Dobrze sobie radził, znalazł pracę na wieczory i weekendy, miał dziewczynę. Byłam dumna, że tak mu się wiedzie. Mareczek nieco inaczej ułożył sobie życie. Miał 19 lat, kiedy poinformował nas, że zostaniemy dziadkami. Najpierw byłam wściekła i załamana, lecz z czasem oswoiłam się z tą myślą. Wprawdzie nie tak wyobrażałam sobie jego start w dorosłość, ale trudno. Zachował się jak mężczyzna – ożenił się z Sylwią, zamieszkali u niej, bo tak było wygodniej. Dziewczyna dwa lata wcześniej straciła ojca, nie chciała zostawiać mamy samej. A że Marek był zaradny i robotny, to z powodzeniem przejął rolę i obowiązki gospodarza domu. Podjął też pracę w zakładzie stolarskim, na szczęście dość dobrze płatną. Jakoś sobie radzili. Tymczasem nasza najmłodsza Małgosia była już nastolatką. Aż się bałam, co to za chwilę się zacznie – koleżanki, koledzy, imprezy. Pewnie podkradanie mi kosmetyków. „Obyśmy tylko uniknęli większych problemów wychowawczych” – myślałam, zarazem też miałam nadzieję, że skoro z chłopakami podołaliśmy, to i teraz damy radę. To niemożliwe, to musi być pomyłka Pewnego wieczoru szykowałam kolację, kiedy poczułam nudności. – Znowu wymiotujesz? Może pójdziesz do lekarza, już od jakiegoś czasu niewyraźnie wyglądasz – powiedział Andrzej, który rzeczywiście kolejny raz zastał mnie nad ubikacją. Fakt, nie najlepiej się ostatnio czułam. Byłam przemęczona, nie miałam apetytu i prawie nic nie jadłam. Mimo to cały czas miałam uczucie pełności, przejedzenia. Męczyły mnie wzdęcia, w sumie bez powodu. No i stale miałam też stan podgorączkowy, a nawet lekką gorączkę. Nie chciałam jednak iść do lekarza, wszystko kładłam na karb przemęczenia i nerwów. Tak się jednak złożyło, że kończyły mi się badania okresowe w pracy. Siłą rzeczy zrobiłam więc podstawowe badania. Kiedy pokazałam lekarzowi swoje wyniki, bardzo się zaniepokoił. Niestety, nie chciał powiedzieć nic konkretnego, ale zlecił dodatkowe analizy. A potem kolejne. Denerwowałam się coraz bardziej. I jak się okazało – nie bez powodu. Pamiętam ten dzień dokładnie. – To niemożliwe. Ale... Panie doktorze, ja nigdy nie chorowałam, świetnie się czułam! No ostatnio trochę gorzej, ale wie pan, jak to jest. Człowiek jest coraz starszy, to musi się coraz gorzej czuć… – próbowałam zaklinać rzeczywistość, miałam jeszcze nadzieję, że to pomyłka, lecz lekarz był bezwzględny. – Proszę pani, nie ma mowy o pomyłce. Teraz najważniejsze jest, żeby jak najszybciej zrobić operację, wyciąć guz, sprawdzić, czy jest złośliwy – z każdym kolejnym słowem czułam, jak ulatuje ze mnie cała radość życia. Najbliższe tygodnie były dla mnie straszne Operacja, badania, wyniki. I wyrok – rak wątrobowokomórkowy HCC, w zaawansowanym stadium. Na domiar złego lekarze znaleźli też przerzuty w węzłach chłonnych. Załamałam się! Miałam 45 lat, ale czułam się o wiele młodziej! Zawsze byłam pełna zapału i energii. Miałam tyle pomysłów! Za chwilę miała urodzić się moja wnuczka, planowałam już, że będę pomagała młodym, jak tylko będę umiała. No i Bartuś pewnie też niedługo o ślubie pomyśli. A Gosia? Gosia miała dopiero 11 lat! Właśnie wkraczała w najtrudniejszy wiek, w którym matka jest tak bardzo potrzebna! No i Andrzej… Na emeryturze chcieliśmy zwiedzić Polskę, zobaczyć wszystkie zamki i pałacyki. A teraz miałam nie dożyć emerytury? To nie mogło się dziać naprawdę! Jednak Andrzej miał rację… Poddałam się leczeniu. Nie kwalifikowałam się do przeszczepu wątroby, pozostała mi chemioterapia. Bardzo źle ją znosiłam, wymiotowałam, nie miałam siły wstawać z łóżka, straciłam wszystkie włosy. Nie mogłam patrzeć na swoje odbicie w lustrze, czułam się koszmarnie! Nie wiem, jak bym sobie poradziła, gdyby nie wsparcie najbliższych. Byli przy mnie, mimo że ich odtrącałam… Tak. Potrzebowałam ich bliskości, a jednocześnie tak bardzo cierpiałam, kiedy widziałam ich bezradność. I tak przykro mi było, gdy wreszcie przywieźli mi pokazać Martynkę, moją wnuczkę, a ja nawet nie miałam siły wziąć jej na ręce… – Mamo, nie załamuj się, tylko głowa w górę i do przodu, jak zawsze! – powtarzały mi dzieci. Wiedziałam, że tylko udają ten optymizm, że przy mnie starali się trzymać, jednak ich też wykańczała ta sytuacja. Gosieńka to już nawet nie udawała – każdego dnia po szkole przychodziła do mnie, tuliła się i długo płakała. – Mamusiu, kiedy wreszcie wyzdrowiejesz? Powiedz, mamo… Bo wyzdrowiejesz, prawda? – pytała z nadzieją i strachem w głosie. A mnie pękało serce, bo nie wiedziałam, co mam powiedzieć swojemu dziecku. Przecież pewne było, że ja już nigdy nie wyzdrowieję, że to tylko leczenie paliatywne. Kiedy zostawaliśmy z Andrzejem sami, pozwalałam sobie na szczerość. Czasem płakałam – z bólu, strachu, bezsilności. Innym razem złościłam się, zacinałam w sobie, nie odzywałam. Mąż znosił to wszystko dzielnie, chociaż czasem też siadały mu nerwy. Tego wieczoru coś w nim pękło i nie wytrzymał. – Mam już dość, rozumiesz? Ja wiem, jesteś chora, psychicznie i fizycznie wykończona, ale na litość boską, przestań się nad sobą użalać! – wykrzyczał mi. – My tu wszyscy się martwimy, wszyscy umieramy ze strachu, ale przynajmniej się staramy! Latamy, skaczemy koło ciebie, próbujemy żyć na tyle normalnie, na ile się da. A ty nam utrudniasz! Kochanie, błagam, nie poddawaj się! Byłam zszokowana. Odkąd dowiedzieliśmy się o mojej chorobie był dla mnie łagodny, miły… A teraz nagle taka zmiana! Andrzej wykrzyczał mi wszystkie swoje żale i pretensje, cały swój strach. Zdenerwował mnie. – Niczego nie rozumiesz. Wyjdź! – krzyknęłam tylko urażona. Byłam na niego wściekła! Moje życie się zawaliło, to ja cierpiałam, a on na mnie krzyczał! Całą noc nie mogłam zasnąć, rozmyślałam nad tym, co mi powiedział mąż, i… z każdą kolejną minutą przyznawałam mu coraz więcej racji. Niszczyłam siebie, dzieci, nasze relacje. Niszczyłam naszą rodzinę! Tak, byłam chora! Ale to nie była niczyja wina. I tylko ode mnie zależało, czy resztę życia przeleżę na kanapie, mając pretensje do całego świata, czy jednak coś z tym zrobię. Przecież ciągle żyję, wciąż jestem Podczas kolejnej wizyty w szpitalu poprosiłam o kontakt do psychologa. Spotkania z nim bardzo mi pomogły, otworzyły mi oczy. Mówi się, że dobre nastawienie to połowa sukcesu. I chyba naprawdę coś w tym jest. Zaczęłam się uśmiechać, walczyć, wierzyć, że czeka mnie coś jeszcze, no bo przecież jeszcze nie umieram! Nie zdarzył się cud. Nadal podają mi silną chemię, biorę kilka tabletek dziennie i muszę się oszczędzać. Są jednak dni, kiedy czuję się całkiem dobrze. Pomagam Gosi w lekcjach, bawię się z Martynką. Zaczęliśmy też realizować nasze marzenia i w weekendy, o ile samopoczucie mi pozwala, zwiedzamy zamki i pałace. Na razie tylko te w najbliższej okolicy, ale kto wie, może resztę też uda mi się zobaczyć? Nie wiem, ile życia mi zostało. Dzień? Miesiąc? Rok? Mam nadzieję, że jeszcze więcej! Ale nieważne, ile mam czasu – cieszę się każdą chwilą, celebruję małe szczęścia. Jakby każdy dzień miał być tym ostatnim. Czytaj także:„Była miłością mojego życia, ale złamała mi serce. Miałem już rodzinę, gdy ona wróciła i poprosiła o drugą szansꔄKochałem żonę, ale nie byłem w stanie żyć z jej nałogiem. Mówią jednak, że miłość wszystko zwycięży...”„Miałem skok w bok z prostytutką. Boję się, że mogłem się czymś zarazić. Co jeśli narażę teraz żonę na chorobę?” Rysunek: genialny Marek Raczkowski Mówiąc “partner” nie mam na myśli partnera biznesowego, który również może być źródłem frustracji i kamieniem u szyi, tylko życiowego partnera – chłopaka, męża, konkubenta nawet, bliską nam osobę, od której oczekujemy wchodząc na biznesową ścieżkę, że przynajmniej nie będzie nam rzucał kłód pod nogi. A najfajniej by było gdyby był naszym największym kibicem. Najfajniej by było gdyby wierzył w nasz biznes bardziej, niż w swoją ulubioną drużynę. Trzymał za nas kciuki, kiedy mamy doła, mówił: „Nie przejmuj się kochanie, Steve’owi Jobsowi zajęło kilka lat zanim połączył swoje kropki”, a kiedy stuka nam okrągła liczba fanów na Facebooku, otwierał szampana. Najczęściej jednak, a mówię to na podstawie wieloletnich obserwacji sytuacja ma się zgoła inaczej. Nasz partner potrafi jak nikt inny, mimochodem, podczas obiadu niedzielnego, podciąć nam skrzydła jednym wprawnym ruchem, zasiać w nas wątpliwość, dopytywać czy aby na pewno to co robimy ma sens, następnie dobitnie pokazać nam, że sensu to nie ma, skrytykować nasz pomysł z góry na dół, a następnie zapytać czy została jeszcze może jakaś dokładka lasagni. Co robić w takich sytuacjach? Wystawiać partnerowi walizki za drzwi, drzeć się, foszyć, ignorować, udawać że nic się nie stało, szukać pocieszenia w kręgu koleżanek? Obawiam się, że żadna z powyższych strategii nie jest optymalna. Biznes jest cudownym nauczycielem rozwoju osobistego i papierkiem lakmusowym dla prawdy. Jeżeli związałaś się z niewłaściwym mężczyzną, to może to wyjść na jaw właśnie w momencie, kiedy zaczniesz zakładać własny biznes. Ale przyjmijmy, że mężczyzna jest właściwy. Co w takim razie? Na początek dwie myśli: Mężczyźni chcą nas często uchronić przed porażką. Ich brak wsparcia może wypływać z tego, że oceniają sytuację w którą się angażujemy jako ryzykowną. I nieco niezdarnie usiłują nam powiedzieć, żebyśmy uważały na siebie. W świecie biznesu zachodzą teraz gigantyczne zmiany. Wartości uznawane tradycyjnie za kobiece takie jak empatia, słuchanie, dzielenie się, komunikacja stają się dziś kluczowe do odniesienia sukcesu. Zatem bardzo możliwe, że twoje pomysły, jeśli są właśnie w takim duchu, są bardzo na czasie. Ale nie wszyscy jeszcze to rozumieją. I twój partner może po prostu nie widzieć potencjału twojego stylu myślenia. Ok, nie chcę jednak ani tłumaczyć mężczyzn, ani sugerować, że każdy twój pomysł jest na wagę złota, a twój domowy samiec po prostu tego nie widzi, bo jest samczo ograniczony. Chcę zrobić efektowną woltę w powietrzu, podniebne salto mortale i wylądować w zupełnie innym punkcie. Oto on: Złociutka, potraktuj proszę ów stan rzeczy jako część czegoś, co nazywam „biznes syndromem”, który polega na tym, że prowadząc własny biznes jest się wystawionym na ciągłą emocjonalną presję. Powtórzę. Ciągłą emocjonalną presję. Jest ona nie do zniesienia dla większości ludzi i dlatego większość ludzi nie prowadzi własnych prosperujących biznesów. Nie z braku pomysłów, albo braku specjalnych programów pomocowych przeprowadzanych przez specjalnie w tym celu powołane jednostki samorządowe. Praca na etacie jest dla wielu osób atrakcyjna, ponieważ presja emocjonalna jest inaczej rozłożona. I sporo tej presji spoczywa na szefie i kadrze zarządzającej. Im prędzej to zobaczysz, zrozumiesz i zaakceptujesz, tym łatwiej ci będzie z tą presją. Nie ma idealnych warunków. Albo inaczej – idealne warunki wcale nie gwarantują sukcesu. Częścią tych nieidealnych warunków jest brak wsparcia od najbliższych, którzy nas kochają i życzą nam jak najlepiej. Co możesz zrobić w takiej sytuacji, żeby poczuć się lepiej: Mów, tłumacz, wyjaśniaj. Dlaczego to co robisz jest dla ciebie ważne. Dlaczego w to wierzysz. Dlaczego wsparcie jest dla ciebie istotne. Nie oczekuj natychmiastowych efektów. Zadaj sobie pytanie jak rozumiesz “wsparcie” i czego konkretnie oczekujesz. Być może twój partner rozumie wsparcie inaczej niż ty. Posłuchaj uważnie, co ukryte jest „pod” komunikatem lub zachowaniem, które oceniasz jako mało wspierające. Zawsze możesz też dopytać. Słuchaj tych komunikatów i naucz się wyławiać z nich to, co jest dla ciebie rozwijające. Być może coś, czego nie chcesz usłyszeć, jest czymś czemu warto przyjrzeć się na spokojnie. Poszukaj wsparcia poza domem. Załóż prywatny krąg wsparcia razem z kobietami, które zakładają własne biznesy i są z tej samej bajki co ty. Nie oczekuj, że najbliżsi będą tutaj największą podporą. PS. Mój partner leży na kanapie i zagląda mi przez ramię. Ironizuje na temat tego artykułu. Sugeruje, że najważniejszą rzeczą, jaką powinna zrobić kobieta której partner jej nie wspiera to po prostu “zrobić coś, żeby było inaczej, a nie narzekać”. Ale co, pytam ja. Nie chodzi o to żeby wypinać na faceta dupę, mówi. Chociaż … (po chwili dodaje) to nie jest takie najgorsze z punktu widzenia faceta. Tylko zależy jak się wypina. (D. podczas autoryzacji cytatów podkreśla, że nie widać, że robił sobie żarty i że wychodzi na szowinistę. Ja tylko cytuję – krzyczę ja. Ale dobrze, podkreślam dla spokoju sumienia – D. żartował…) Ale potem dodał coś odkrywczego. Powiedział, że dla mężczyzn “wspierać” oznacza “dawać rady, wskazywać dziury w całym, mówić co by się zrobiło na miejscu drugiej osoby”, a dla kobiet “wspierać” oznacza “wysłuchać”. Coś w tym jest. No dobrze, a jakie są twoje doświadczenia w tym temacie? Co TY rozumiesz poprzez wsparcie ? Czego oczekujesz od swojego mężczyzny? Dostajesz to? A jeśli nie, to jak sobie z tym radzisz? A może masz jakąś dobrą radę? Podziel się!

mąż mnie nie wspiera